środa, 30 lipca 2014

Smażone płocie, smak dzieciństwa

Najkrótszy przepis na tym blogu. Najprostszy i najsmaczniejszy. Przypominają mi się lata dzieciństwa i wakacje spędzane nad jeziorem w Kórniku czy Stęszewie. Jedzenie świeżo złowionej ryby :) płotki, leszcze, okonie czasem coś grubszego :) och czyżby te czasy minęły bezpowrotnie? Dzięki pasji moich rodziców do wędkarstwa dzisiejsza kolacja przeniosła mnie w czasy dzieciństwa.

10 sprawionych i wypatroszonych płoci
sól, pieprz
mąka pszenna
olej rzepakowy do smażenia

Sprawione i wypatroszone płocie umyć, osuszyć papierowym ręcznikiem. Przyprawić mocno solą i pieprzem, pozostawić w lodówce około 2 godzin. Po 2 godzinach na patelni rozgrzać dużą ilość oleju. Ryby obtoczyć w mące i smażyć na złoty kolor. Najlepiej smakują jeszcze gorące, kiedy są chrupiące. Uwielbiam te chrupiące ogony i płetwy i jak ryba jest intesywnie słona :) pyszności przy których bledną łososie i inne wynalazki. Smacznego :)

4 komentarze:

  1. Ja się wychowałam nad jeziorem i często takie płotki jadłam. Uwielbiam ich smak :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnie wygląda *.*
    http://antenaaa-atena.blogspot.com/ Zapraszam ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście pyszne. Jadłam dzisiaj po raz pierwszy,ale już wiem że nie ostatni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wychowałem się w Strykowie koło Stęszewa. Noc nad jeziorem a rano najprostsza ryba. Nie wiem dlaczego ale choć umiem je przyrządzić zawsze wolę jak ktoś to robi. Paweł Matz

    OdpowiedzUsuń