Najkrótszy przepis na tym blogu. Najprostszy i najsmaczniejszy. Przypominają mi się lata dzieciństwa i wakacje spędzane nad jeziorem w Kórniku czy Stęszewie. Jedzenie świeżo złowionej ryby :) płotki, leszcze, okonie czasem coś grubszego :) och czyżby te czasy minęły bezpowrotnie? Dzięki pasji moich rodziców do wędkarstwa dzisiejsza kolacja przeniosła mnie w czasy dzieciństwa.
10 sprawionych i wypatroszonych płoci
sól, pieprz
mąka pszenna
olej rzepakowy do smażenia
Sprawione i wypatroszone płocie umyć, osuszyć papierowym ręcznikiem. Przyprawić mocno solą i pieprzem, pozostawić w lodówce około 2 godzin. Po 2 godzinach na patelni rozgrzać dużą ilość oleju. Ryby obtoczyć w mące i smażyć na złoty kolor. Najlepiej smakują jeszcze gorące, kiedy są chrupiące. Uwielbiam te chrupiące ogony i płetwy i jak ryba jest intesywnie słona :) pyszności przy których bledną łososie i inne wynalazki. Smacznego :)
Ja się wychowałam nad jeziorem i często takie płotki jadłam. Uwielbiam ich smak :)
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda *.*
OdpowiedzUsuńhttp://antenaaa-atena.blogspot.com/ Zapraszam ;D
Rzeczywiście pyszne. Jadłam dzisiaj po raz pierwszy,ale już wiem że nie ostatni.
OdpowiedzUsuńWychowałem się w Strykowie koło Stęszewa. Noc nad jeziorem a rano najprostsza ryba. Nie wiem dlaczego ale choć umiem je przyrządzić zawsze wolę jak ktoś to robi. Paweł Matz
OdpowiedzUsuń